W ostatnim dniu przed świętami kolega z pracy zapytał mnie, co będę miała do jedzenia w Wigilię. Zaczęłam tłumaczyć...
- Będziemy mieli dużą Wigilię, będzie moja mama, wujek, ciotka, żona kuzyna, to znaczy syna wujka i ciotki, jej rodzice, rodzice jej mamy, siostra rodziców mamy...
W tym momencie drugi kolega przerwał:
- To co, będziecie mieć Wigilię kanibali? Bo on pytał, co masz do jedzenia.
Stropiłam się i pomyślałam, że odpowiadam typowo kobieco - zaczynając od Adama i Ewy. Mars i Wenus. Nic dziwnego, że mnie nie rozumieją. Dla dobrego porozumienia skończyłam więc po męsku:
- Będzie 15 osób, każdy coś przynosi, więc w cholerę jedzenia.
Moi Mili
7 lat temu
2 komentarze:
Jakie to niesamowite, prawda? ONI (czyli mężczyźni) są jednak zupełnie inni niż my :) (czyli kobiety). Oni myślą po linii prostej, a my... gdyby to były tylko zygzaki myśli... ale jeszcze są koła... kwadraty, trójkąty myśli!!! :)
Ja się staram prostować, ale wychodzi mi tak, jak w Twojej opowiastce ;p
Pozdrawiam :)
trójkąty - ooo to lubię
Prześlij komentarz