środa, 13 maja 2009

"Dlaczego rozstrzelali Stanisławów"

W Warszawie wybrałam się na spotkanie z Martinem Pollackiem. Wybitny austriacki dziennikarz, równie znakomity pisarz i tłumacz, promował swoja najnowszą książkę, zbiór reportaży "Dlaczego rozstrzelali Stanisławów".

Szczerze - książki nie czytałam. Minęły (choć mam nadzieję, że jeszcze wrócą) te dobre czasy, kiedy dostawałam masę egzemplarzy recenzenckich, w tym od Czarnego, wydawcy Pollacka. Teraz z lekturą czekam nie tyle na listonosza, co na przypływ pieniędzy... Z kolei recenzje prasowe Pollacka przejrzałam dość pobieżnie, zajęta własnymi problemami z pracą.

Ale teraz postanowiłam się podciągnąć. Ponieważ Pollack jest autorem książki "Po Galicji", no i w ogóle wydawnictwo Czarne... uznałam, że książka będzie raczej o Wschodzie. A ściślej - o Ukrainie. Znakomiciej! A tytuł? Pewnie dotyczy jakiejś nieznanej zbrodni wojennej w dzisiejszym Iwano-Frankowsku. Wprawdzie nie słyszałam o takim epizodzie walk na Wschodzie, ale może chodzi o przemilczaną tragedię w rodzaju naszego Jedwabnego... Zwłaszcza, że na okładce widnieje para o raczej semickiej urodzie... Tak to wysnułam całą teorię.

Poszłam na spotkanie. Moje przypuszczenia potwierdzały się - reporter gościł w Austriackim Forum Kultury, w budynku przyklejonym do jedynych dwóch kamienic, jakie ocalały z warszawskiego getta (nawiasem mówiąc, wstrząsające wrażenie).

Pollack mówił ciekawie - jak to on. Samo słuchanie go było przyjemnością. Ja jednak cały czas myślałam, jaka to zbrodnia dokonała się w galicyjskim Stanisławowie. Czy powie o tym?

Powiedział. Na prośbę prowadzącej streścił tytułowy reportaż.

Stanisław Grzanka i Stanisław Mędrek to dwaj polscy robotnicy, rozstrzelani w austriackiej wsi przez czerwonoarmistów, tuż po zakończeniu wojny. Dlaczego? Z okrucieństwa czy obawy przed szpiegostwem? - tego nie wiadomo.

Zezłościłam się na moje dwugodzinne siedzenie, z którego nic ukraińskiego nie wynikło. Potem zaśmiałam się w duchu z własnej pomyłki. A teraz sobie tak myślę: czy to lepiej, że okazało się, że nie zginął cały Iwano-Frankowsk, ale dwóch mężczyzn o imieniu Stanisław? Czy to nie jest - równie bezduszne - odwrócenie słów Stalina o tragedii śmierci jednostki i statystyce zabitych milionów?

Brak komentarzy: