"Twórczość Rubika w żadnym aspekcie nie jest materiałem, który mógłby zainteresować badacza muzycznej teraźniejszości. To hochsztaplerka, niestety, bardzo charakterystyczna dla naszych czasów. I niebezpieczna, bowiem kompozytorzy wszelkiej maści muzyki "lekkiej, łatwej i przyjemnej" coraz częściej zostają namaszczani przez media i wytwórnie płytowe na twórców muzyki poważnej, którym udaje się odnieść sukces komercyjny. Bzdura."
i
"Piotr Rubik to jeden z najpopularniejszych polskich kompozytorów muzyki instrumentalnej, teatralnej i filmowej. Jego koncerty gromadzą tłumy, a płyty sprzedają się jak "świeże bułeczki".
Oba cytaty pochodzą z "Gazety Wyborczej". Pierwszy to fragment artykułu Jacka Hawryluka "Publiczność chętnie da się nabrać” (GW nr 254 z 30.10.2006), wyjątkowo ostrej, nawet jak na standardy Gazety, krytyki kompozytora "sacro-disco". Drugi cytat jest reklamą "Wielkiej kolekcji" przebojów Piotra Rubika ukazującej się obecnie w... "Gazecie Wyborczej".Niespełna dwa lata temu na łamach GW roiło się od artykułów wyszydzających Rubika. Dziennikarze - oprócz Hawryluka m.in. Handzlik i Sankowski - operowali określeniami typu: kicz, pioseneczka, badziewie, obciach, i stawiali kompozytora kantat w jednym szeregu z Dodą i Ich Troje. Trend był tak silny, że z moją ówczesną współlokatorką - jakkolwiek nie jesteśmy fankami Rubika - współczułyśmy artyście i zastanawiałyśmy się, komu musiał się narazić (lub jak lukratywny kontrakt podpisać), że aż tak obrywa od Agory.
Zakładam, że ów domniemany kontrakt został zerwany. Dziś to na Czerskiej wydawane są utwory Piotra Rubika. "Gazeta Wyborcza" strzeliła sobie wyjątkowo pięknego samobója, decydując się na ten muzyczny dodatek i "zapominając" o własnej nagonce sprzed półtora roku. Moje pierwsze przypuszczenie było takie: wykończona kryzysem Agora postanowiła podreperować sprzedaż, a więc pochlebia masowym gustom. Dziś jednak pomyślałam, że równie prawdopodobna jest druga hipoteza - medialny gigant inwestuje w Rubika, żeby wkrótce zażądać kantaty na własną cześć.
2 komentarze:
tia, fajnie jak sobie tak przeczą w obrębię tej samej ryzy papieru.
Pamiętam kiedyś taki numer Marie Claire - jeszcze wydawanej przez Edipresse Polska, w ktorym równocześnie zamieścili wilki artykuł w obronie zwierząt hodowanych na futra a na stronach mody była wyjątkowo luksusowa sesja z naturalnymi futrami w roli głównej.
Co do tego Rubika to wiesz - kultura kulturą ale żyć z vczegoś trzeba, Myślisz że jakby dorzucili do numeru arie śpiewane przez Teresę Bergaznzę to by się rzuciły tłumoki tłumnie kupować?
A nie, Rubik to w porządku. Niech go dają, i on, i Agora muszą z czegoś żyć. Tylko pamięć mają krótką...
Prześlij komentarz