Wiem, że ciągle nadaję na "Gazetę Wyborczą". Nie wynika to jednak z niechęci do tego pisma, a - paradoksalnie - z faktu, że je doceniam i żałuję niepojętych decyzji redakcji, które sprawiają, że z miesiąca na miesiąc jest coraz mniej do czytania. Nader silne uczucia budzą się we mnie, gdy sprzątam przed świętami. Przeglądam wtedy egzemplarze "Wyborczej" sprzed pięciu-dziesięciu lat. Z reportażami Wojciecha Tochmana, Leszka Talki, Olgi Stanisławskiej, Ś.P. Beaty Pawlak. Jakoś nie zyskali godnych następców.
To trochę jak z kochankiem, który nas zafascynował, bo interesujący, piękny i ma coś do powiedzenia. Ale nagle zauważamy, że tygodnia na tydzień, z soboty na sobotę (zbieżność ze "Świąteczną" i "Wysokimi Obciachami" nieprzypadkowa;) coraz gorzej nam ze sobą. Niby potencja(ł) kochanka wciąż ten sam, ale jakby przestał się starać. Już nie zaskakuje. A i wymaga coraz więcej, coraz mniej dając w zamian (przypomnę, że GW zdrożała do 2,5 zł!).
Tak to gadałyśmy dziś z koleżankami, znającymi i rynek prasy, i samą Agorę. I obgadując, wymyśliłam kolejną akcję społeczną. Po narzekaniu na ojców, na mężów, będzie można zastanowić się nad rolą kobiet w społeczeństwie. W grzbiecie głównym znajdą się (publikowane dotąd w "Obcasach", najczęściej jako list tygodnia) męskie żale i pretensje. Ekspiacje i pożegnania na zawsze.
Akcja ruszy jak tylko skończy się sezon na bieganie i "Męska muzyka".
Będzie nosiła nazwę "Babskie pienia".
Wstępniaka do niej napisze...................
Moi Mili
7 lat temu
4 komentarze:
ja ;-)
Chcesz odbierać chleb Pacewiczowi??
trochę okruchów powiedzmy ;-))) jemu dużo nie ubędzie, a mi może życie uratować ;-)
porozglądałem się, powąchałem, posmakowałem,,
niewygodnie mi było wobec wszechrozpychającej się kobiecości, ale i dobrze zarazem,,
a na koniec mam dwa pytania:
dlaczego kochanek musi się za każdym razem sprawdzać?
i kiedy można mu, jak dziecku, wybaczyć po prostu wszystko?
Prześlij komentarz