sobota, 1 sierpnia 2009

Jeszcze dalej niż...

Przypomniał mi się niedawno francuski film "Jeszcze dalej niż północ". Dla tych, którzy nie widzieli - to historia szefa poczty, który za głupie przewinienie zostaje "zesłany" z Paryża na placówkę na północy kraju. Oczywiście, zamiast stereotypowego chamstwa i prostactwa, spotyka się tam z życzliwością mieszkańców, a nawet pomaga w rozwinięciu historii miłosnej. Najzabawniejsze jednak, że przyjaciele z Paryża nie mogą w to uwierzyć - specjalnie dla nich odgrywa więc komedię ze stanami przeddepresyjnymi spowodowanymi życiem w północnej, robotniczej osadzie.

Spędziłam niedawno weekend w Krakowie. Oczywiście, znajomi i przyjaciele zarzucili mnie pytaniami, jak jest w tej Warszawie.

- No wiesz, dobrze. Praca bez zarzutu, super mi się układa, miasto duże ale da się przyzwyczaić, wynajęłam pokój w fajnej dzielnicy...
- ?
- Ludzie przyjemniejsi niż pięć lat temu, nie ma już takiego chamstwa na ulicach, na co dzień "proszę, dziękuję, przepraszam"...
- ???
- Jedyny problem to ceny, bo jest strasznie drogo. W sumie na razie nie stać mnie za wiele. No i te odległości, czasem jak wracam po całym dniu to jestem tak zmęczona, że padam na łóżko. No i jest trochę wsi, jasne, jak to w stolicy. Wiesz, łysi, przekleństwa, raz widziałam nawet krew na ulicy.
- Aaaa, jasne!

I tu się zaczynała prawdziwa rozmowa. Że ceny, że się nie da wyżyć, że korporacje wyciskają człowieka do ostatniej krwi, że nie ma czasu dla siebie, że robią papkę z mózgu.

Nie pracuję w korporacji, nikt mi papki nie robi. W pracy zajmuję się dokładnie tym, czym chciałabym się zajmować, gdybym nie musiała zarabiać. Po 17 mam czas dla siebie. Znalazłam więc basen na Żoliborzu - najfajniejszej jak dla mnie dzielnicy Warszawy, gdzie wynajęłam przyjemny pokój. Bywa trudno z aklimatyzacją, ale jestem tu dopiero trzy tygodnie.

Żeby podtrzymać rozmowę skupiłam się jednak na odległościach i wieczornych pijatykach w Ogrodzie Saskim. Wiadomo, pogadać ze znajomymi trzeba. Zwłaszcza gdy przyjeżdża się tylko na weekend, mieszkając na co dzień dalej niż... krakowska przyzwoitość nakazuje;)

Brak komentarzy: